Archiwum listopad 2007


lis 28 2007 Kot
Komentarze: 0

To były miesiące, które mnie uformowały i naznaczyły. Przez kilka lat chciałem zmieniać świat słowami. Tak rozumiałem to, co robiłem. Słowa, jeżeli zostaną zrozumiane, mogą być umieszczone w innym kontekście, kontekście w którym będą inaczej organizować życie. Nic specjalnego. Mówiąc językiem psychoterapii był to wariant CBT, z trochę rozszerzoną próbą rozumienia kontekstu wypowiedzi (poprzez analizę konotacji słów), a następnie umieszczanie znaczeń w nowych kontekstach. W sumie nic specjalnego.

Gdzieś na początku programu M. powiedział, że czuje się w swoim otoczeniu nieakceptowany jako homoseksualista. Jego kontekst był jasny. W kontekście grupy był lęk przed mówieniem do nieznanych ludzi o problemach. W moim kontekście była gra z Szefową. Mówię: “Przychodzi pacjent do lekarza i mówi: - Panie doktorze, jestem gejem. A lekarz na to: O rety, a ja taki nieuczesany”. Według założeń to miana kontekstu: solidarność, nagroda, nastrój wesołości i beztroski; przy okazji niezła autoprezentacja, autoironiczna. Najbardziej jestem zadowolony ze zmiany tempa i podniesienia motywacji. Czy to był coming out? Nie, ale nie mam prawa do ryzyka w swoim interesie. Tak zwana prawda spowodowałaby napięcia, spowolniłaby tempo, może zwiększyłaby lęk. Czy to etyczne? Jest w interesie pracy i członków  grupy.
afehad : :
lis 13 2007 Listy
Komentarze: 0

19 lipca

No, słodki Krzysiu, to juz przesada. Po to przecież opowiedziałem Ci całe swoje cholerne życie, abyś mogł zrobić ten cholerny doktorat. A ty jeszcze go nie zrobiłeś???? To po co sie tak męczyłem????? Z ta nostryfikacja dyplomu to bez przesady. Uznali mi go jako papier na wykształcenie wyższe, co czyni mnie "akademaj", ale jeszcze trzeba zarejestrować sie jako psycholog, co jest rzecza inna, nieprzyjemna i nie wiem wcale, czy potrzebna. Natomiast istotnie mieszkam w Tel Awiwie i rzeczywiscie brzmi to bardzo, ale to bardzo w porzadku, choc luksusow nie ma. A poza tym jest fajnie, sloneczko przygrzewa, ale pracowac niestety trzeba i tu, klada tu na to bardzo duzy nacisk. To jest miejsce, gdzie pracowitych ludzi cenia i szanują, pomyśl o tym. :-) Nie wiem, czy bedę w tym roku w Polsce, mam taka nadzieję, ale raczej pod koniec roku. Teraz to raczej niemożliwe. Ale z pewnościa coś się zdarzy, przynajmniej przed końcem. Krakowski bard przesadza. ;-)nara

29 lipca

Właśnie sobie przypomniałem, panie Krzysiu, jak spotkaliśmy sie po raz pierwszy. Pomyślalem wtedy, ze jest pan gejem i Żydem. Jak dwa grzyby w barszcz. ;-) A potem była dość długa przerwa. A potem ty sadziłes, ze jestem gejem i Żydem. To drugie w koncu udowodniłem, ale z pierwszym niewiele zrobiłem. Czy chcesz, Krzysiu, abym kontynuowal?

7 sierpnia (rano) 

Sorry, Krzysiu, ze zamilkłem, ale znalazłem sie w poważnych klopotach. Wiesz, emigracja to masochistyczna zabawa. Ale teraz trochę sie sytuacja ustabilizowała, bedę mial forsę (zwana tu srebrem - kesef) i zaraz sie wezmę za korespondencje.
Pozdrawiam
 

7 sierpnia (wieczór) 

No wiec, Krzysiu. Jako nastolatek odkrylem, ze jestem gejem. Wlasciwie, raczej sie zakochalem niz odkrylem. To byly lata 80, wiec nic nie zrobilem. Jeden z nich (dwoch) zostal dyrektorem banku. :-) Moi rodzice, wiesz, mama wychowana w klasztorze, tata niespecjalny mial wplyw na moje wychowanie. Wiec nic z tym nie zrobilem. A po tym okresie fallicznym nastapil okres latencji. I tylko fantazje masturbacyjne mialy z tym jakis zwiazek. A potem nastapila hucpiarska, niezwykla gejowska kariera, ktora sie nie zakonczyla. A bylo to tak. Moja szefowa, zakochala sie we mnie. A jest to kobieta o silnych, i dosc ambiwalentnych emocjach wobec mezczyzn. Jednoczesnie postanowilem wziac udzial w takiej imprezce terapeutycznej, o ktorej moze slyszales, Program to sie nazywalo. 

9 sierpnia

Jak wspomniałem, szefowa mnie niepokoiła i w końcu postanowiłem działać. Powiedziałem jej, ze jestem gejem, a na to ona, ze mi nie wierzy. Wściekłem sie. Na Programie  - jak wiesz - bylem dwa razy: raz jako prosty uczestnik, a drugi - jako koterapeuta. Coś tam trzeba bylo nagadać, wtedy miałem głowe nabitą różnymi pomysłami, to byly czasy kiedy się uważałem za psychologa i traktowałem to serio. :-) Wiec ciekaw bylem, czy jestem w stanie im sprzedać taka integralna wizję swojej osoby. No i prawie sie udalo: prawie, bo jedna staruszka podeszła do mnie i powiedziała, ze mi nie wierzy. Niestety nie powiedziała, gdzie popełniłem bład. Na pewno nie chodzilo o seks, bo coś tam o tym czytałem. Cholera wie. Wiec był tam przystojniak, ktorego jego kobieta wysłała. Ponura sprawa, niby wszystko w porzadku, ale jasne, że sprawca przemocy. Wiec deklaruję milość temu żłobowi, a mogłem to robić bez wstrętu, bo był - jak szefowa mowiła z przekąsem - "piękniś". Subtelnie to czynię, nie że sie zakochałem, ale że boję się, że mógłbym sie zakochać, pelna kultura. :-) I go to wyobraź sobie - ruszylo, chociaz byl heteryk od stop do pięści. I kilka miesiecy po zakończeniu już zupełnie o nim nie pamiętam, zebranie redakcji, a tu pojawia sie on - z prezentem. Patrzę na szefową i widzę, że wygrałem. Może nawet zazdroszcza. Nawet wyszedłem przed budynek aby pogadać. :-)